Metten survivors
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Metten survivors Strona Główna
->
Do Poznania!
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
My
----------------
YACHA!!!
Słowacy, Czesi, Niemcy, Węgrzy...
Hydepark
Podróże małe i duże
----------------
Do Poznania!
Dojechać
Historie z Metten
----------------
M.1
M.2
M.3
M.4
Inne atrakcje z DJ πT (pItI)
W sprawie forum
----------------
Pomysły
Nawrzucaj adminowi
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 14:37, 10 Wrz 2018
Temat postu: 67
-Zjezdzaj do srodka, ty zawszony pokurczu. Nie placz sie pod nogami!
Arutha spojrzal w dol na dziedziniec. Amos Trask pedzil przed soba kopniakami niskiego, przerazonego smiertelnie rybaka, ktory po chwili wskoczyl do wnetrza jednej z byle jak skleconych bud, wypelniajacych przestrzen wewnatrz murow. Zamieszkiwali ja ci, ktorych domy zostaly ostatnio zniszczone i ktorzy nie udali sie, jak reszta, na poludnie kraju. Wiekszosc mieszkancow miasta i okolicznych osad zbiegla do Carse bezposrednio po najezdzie samobojcow, lecz kilka rodzin przezimowalo na miejscu. Poza kilkoma rybakami, ktorzy mieli zostac i zaopatrywac garnizon w zywnosc, reszta powinna byc tej wiosny przetransportowana statkami do Tulan i Carse. Do nadplyniecia pierwszych w tym sezonie statkow bylo jeszcze dobrych pare tygodni. Rok temu, po spaleniu sie jego statku, Amos Trask otrzymal zadanie zajecia sie tymi ludzmi i dopilnowania, zeby nie przeszkadzali i nie powodowali na zamku zbyt wielkiego zamieszania. Byly kapitan morz w ciagu pierwszych tygodni po spaleniu miasta wykazal sie w tym zakresie niezwyklymi zdolnosciami. Amos mial potrzebny talent i doswiadczenie w dowodzeniu innymi, aby utrzymac w ryzach pewnych siebie, krnabrnych i nie zawsze dobrze wychowanych prostych rybakow. Arutha uwazal Amosa za lgarza, bufona i, najprawdopodobniej, pirata, ale jednoczesnie czlowieka, ktory da sie lubic.
Po schodach prowadzacych z dziedzinca wszedl Gardan, a tuz za nim Roland. Gardan zasalutowal przed Ksieciem i mistrzem Fannonem.
-To byl ostatni patrol,
manicure kabaty
-W takim razie czekamy juz tylko na powrot Martina - powiedzial Fannon. Gardan pokrecil glowa.
-Zaden patrol go nie widzial, panie.
-Poniewaz bez watpienia Dlugi Luk jest znacznie blizej wroga niz jakikolwiek inny zolnierz przy zdrowych zmyslach osmielilby sie podejsc - zasugerowal Arutha. - Jak sadzisz, ile czasu trzeba, aby dotarla reszta Tsuranich?
Gardan wskazal na polnocny wschod.
-Niecala godzine, jezeli pojda bez popasow, prosto jak strzelil. - Popatrzyl w niebo. - Zostaly im niecale cztery godziny dziennego swiatla. Mozemy sie spodziewac jednego ataku przed zapadnieciem nocy, ale najprawdopodobniej zajma najpierw pozycje, dadza odpoczac ludziom, a zaatakuja z pierwszym switem.
Arutha spojrzal na Rolanda.
-Czy kobiety sa bezpieczne? Roland usmiechnal sie szeroko.
-Wszystkie, chociaz twoja siostra moze ci powiedziec pare ostrych slow na moj temat, kiedy to sie skonczy. W odpowiedzi Arutha takze sie usmiechnal.
-Zajme sie tym, kiedy juz bedzie po wszystkim. - Rozejrzal sie. - Na razie czekamy.
Fannon omiotl wzrokiem z pozoru spokojny krajobraz wokol zamku.
-Tak, na razie czekamy - powiedzial z nutka obawy, a zarazem determinacji w glosie.
Martin podniosl reke do gory. Trzech tropicieli zamarlo w bezruchu. Wedlug nich las byl cichy i spokojny i nic nie zapowiadalo klopotow, lecz z drugiej strony wiedzieli dobrze, ze Martin mial bardziej wyostrzone niz oni zmysly. Po chwili ruszyl dalej, badajac teren przed soba.
Juz od dziesieciu godzin, zanim zaczelo switac, sledzili trase marszu Tsuranich. Wedlug oceny Martina Tsurani ponownie zostali odrzuceni z Elvandaru, od brodow przez rzeke Crydee i skierowali teraz swoja uwage na zamek. W ciagu ostatnich trzech lat Tsurani byli zaangazowani na czterech frontach, na wschodzie przeciwko armiom Ksiecia, na polnocy walczyli przeciwko Elfom i Krasnoludom, na zachodzie zatrzymal ich zamek w Crydee, a na poludniu
ganbanyouku
ich oddzialy Bractwa Mrocznego Szlaku i gobliny.
Tropiciele trzymali sie blisko strazy przedniej Tsuranich, czasem zbyt blisko. Juz dwa razy zostali zmuszeni do ucieczki przed wrogiem. Wojownicy Tsurani scigali nieustepliwie przez wiele godzin Lowczego i jego tropicieli. Raz nawet zostali otoczeni i Martin stracil jednego ze swoich ludzi.
Martin zakrakal ochryple jak wrona i pozostali dolaczyli do niego po kilku minutach. Jeden z nich, mlody o konskiej twarzy, imieniem Garret zwrocil sie do niego.
-Ida o wiele dalej na zachod od miejsca, gdzie, j
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin